Miesiąc później…
Jechałyśmy do szkoły razem z Olgą, głośno
rozmawiając. Kilka ostatnich tygodni spędziłam razem z nią i kilkoma innymi
koleżankami, ucząc się do egzaminów końcowych i doradzając nieco dziewczynom,
co mogą zrobić na egzaminie praktycznym z fotografii. Od tamtego momentu tylko
kilka razy wymieniliśmy się z Jaredem SMS’ami, komentując pewną wystawę
fotograficzną, na której byliśmy oboje w różnych odstępach czasu; w dodatku to
on napisał do mnie jako pierwszy. Nie dzwoniłam do niego sama, ponieważ nie
chciałam mu przeszkadzać, ani tym bardziej na niego naciskać.
Kiedy dojechałyśmy pod nasz wydział, zobaczyłam dekoracje na
całym budynku i wielką płachtę, wiszącą na frontowej ścianie. „Gratulujemy
absolwentom roku 2014”
Szeroki uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdyż wiedziałam,
że zasłużyłam na takie zakończenie mojej amerykańskiej przygody. Planowałam
zostać jeszcze w Los Angeles przez kilka tygodni, nim wrócę, żeby odpocząć po
ciężkiej pracy i spędzić nieco czasu na plaży, którą jak do tej pory wyłącznie
fotografowałam. Miękki, złoty piasek naprawdę kusił.
- Chodź, na auli zaraz wszystko się zacznie! – Olga
pociągnęła mnie za rękaw bluzki, idąc na tyle szybko, na ile pozwalały jej buty
na obcasie, które miała. Dogoniłam ją w balerinach, po czym popędziłyśmy po
schodach na drugie piętro, gdzie zajęłyśmy miejsca w audytorium. Rzeczywiście,
ilość studentów i niejednokrotnie również ich rodziców oraz innych zaproszonych
osób była naprawdę duża, więc już po chwili na podium zobaczyłyśmy
konferansjera z wydziału teatralnego, ubranego w nienagannie skrojony garnitur.
- Prosimy o wyłączenie telefonów komórkowych i zajęcie
miejsc, tegoroczne absolutorium rozpocznie się za chwilę.
Na scenie pojawili się wszyscy wykładowcy naszego kursu oraz
rektor, ubrani w ciemne, burgrundowe togi, siadając na krzesłach, ustawionych
wzdłuż długiego stołu, na którym leżały nasze dyplomy i torby z nagrodami.
- Witam państwa na ceremonii wręczenia dyplomów uczestnikom
kursów artystycznych w roku akademickim 2013/2014. – rozległy się głośne brawa,
więc razem z Olgą zaczęłyśmy klaskać, doceniając pracę wszystkich naszych
przyjaciół, ale również nauczycieli, którzy poświęcili nam cały rok. – Jest to
wyjątkowa uroczystość, ponieważ zostaną nagrodzone wszystkie wysiłki naszych
studentów, ale także inne starania, które zapiszą się na kartach historii naszego
uniwersytetu. Proszę teraz w imieniu zgromadzonych o zabranie głosu przez pana
rektora.
Ciemnowłosy mężczyzna wstał ze swojego miejsca,
dystyngowanym krokiem podchodząc do podium, które konferansjer natychmiast
zwolnił, stając nieco na uboczu.
- Drodzy absolwenci, nauczyciele, rodzice, przyjaciele,
zebraliśmy się tu, by podsumować pracę, włożoną przez was wszystkich w tym
roku. Jest on szczególnym dla naszej uczelni, ponieważ po raz pierwszy
zaprosiliśmy do udziału w kursach uczniów z zagranicy, dając im możliwość
rozwijania swoich pasji i zainteresowań. – w tym miejscu spojrzałyśmy na siebie
znacząco z Olgą. Doskonale rozumiałyśmy to, co ma na myśli rektor… - Jest on
również wyjątkowy, ponieważ w tym roku w porozumieniu z wykładowcami i radą
uczelni zdecydowaliśmy się nagrodzić najlepszych studentów. Zapraszam na scenę
następujących absolwentów – spojrzał na leżącą przed nim na pulpicie karteczkę
– Julianę Draganesti z wydziału graficznego, Petera Scheffena i Julię Miller z
wydziału muzycznego, Melanię Fallon García z wydziału fotografii – Olga spojrzała na
mnie wielkimi oczyma, słuchając mojego drugiego nazwiska, którego zwykle nie używałam, widząc, jak wstaję, wychodząc z naszego rzędu i kierując
się w stronę sceny – oraz Camillę Shepard z wydziału literackiego.
Kiedy weszłam po schodkach na scenę, rozległy się głośne brawa.
Z całej grupy, która została nagrodzona, kojarzyłam jedynie z pierwszego
spotkania zapoznawczego dla studentów zagranicznych Julianę, dziewczynę z
Rumunii, która na samym początku prawie wcale nie mówiła po angielsku, wciąż
korzystając z pomocy tłumacza. Kilka miesięcy i jej zawziętość sprawiły jednak,
że stała się komunikatywna i w miarę rozumiała to, co chcieli przekazać jej
inni. Gdybym była jedną z wykładowczyń, z pewnością doceniłabym w ten sposób
jej pracę. Uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki był porażający, klaskała chyba
najgłośniej ze wszystkich, chcąc szczególnie docenić moje starania.
- Gratuluję państwu osiągnięcia najwyższych wyników w nauce
na swoich kursach, życząc dalszych sukcesów w rozwijaniu talentów. – razem z
jedną z profesorek rektor przeszedł wzdłuż naszego szeregu, podając każdemu
dłoń, wręczając nam dyplomy, torby z nagrodami i gratulując. Postanowiłam, że
zerknę do niej później, już po zakończeniu uroczystości.
Kolejne osoby otrzymały swoje dyplomy z nieco mniejszą
pompą, odbierając je od opiekunów kursów i przechodząc przez scenę. Kiedy Olga
wróciła na miejsce z dyplomem, wstałam, przytulając ją mocno. Według mnie
również zasłużyła na docenienie trudów pracy, pomimo faktu, że nie otrzymała
żadnej nagrody. W pewnym momencie odwróciłam się do tyłu, patrząc na wejście do
audytorium, szerokie, wykonane z pociemniałego ze starości drewna, wysokie
drzwi. Stał przy nich mężczyzna, który widząc na sobie mój wzrok natychmiast
odwrócił się, przepraszając innych stojących skinieniem głowy i pospiesznie
wychodząc. Z takiej odległości nie byłam w stanie ocenić, kto to był, jednak
dziwaczne przeczucie podpowiadało mi, że to Jared… Cóż, on był zdolny do tego, żeby obserwować wszystko, a później zniknąć jak kamfora.
Wracałyśmy do domu z Olgą, szczebiocząc jedna przez drugą i
ciesząc się z wakacji, na które zasłużyłyśmy. Każda z nas trzymała pod pachą
swoją teczkę z dyplomem, a ja dodatkowo niosłam torbę, w której znajdował się
stojak do aparatu, kilka filtrów fotograficznych, a co najważniejsze, nowiutki
zestaw markowych obiektywów, które od zawsze pragnęłam posiadać, jednak ich
koszt był dla mnie zdecydowanie za wysoki. Kiedy wbiegłyśmy do mieszkania,
zostawiłam na łóżku wszystkie rzeczy, ściągnęłam z siebie bluzkę, marynarkę i
spódnicę, pospiesznie przebierając się w krótkie spodenki, koszulkę z nadrukiem
wielkich, szeroko otwartych szczęk i wróciłam do salonu, w którym Olga stała
już z napełnionymi kieliszkami i butelką różowego szampana.
- Za zdany kurs! – stuknęłyśmy się szkłem, wypijając po łyku
musującego napoju.
- Wreszcie możemy świętować. – Olga szeroko się uśmiechnęła,
pijąc szampana. – Idziemy wieczorem na imprezę? Trzeba to oblać!
- Ja chcę jedynie się wyspać. – odparłam, dopijając resztę
kieliszka. – Ostatnio spędziłam na nauce
chyba całe lata świetlne, więc marzę jedynie o tym, żeby odpocząć. – pokiwałam
głową, siadając na sofie.
- Dziewczyno, odpoczniesz w trumnie! Teraz musimy korzystać
z reszty wolności, jaka nam została!
- Olga… - odezwałam się z powątpiewaniem. Moja przyjaciółka,
zwykle dosyć spokojna, teraz szalała jak sztorm o sile dziesięciu w skali
Beauforta. – Dziewczyno, coś ty wzięła? – kiedy spojrzałam w jej twarz, miała
szeroko otwarte oczy i powiększone źrenice...
- Nic. – machnęła ręką, po czym zaczęła głośno chichotać.
Niedobrze… To mi nie wyglądało na zachowanie zdrowego (i czystego) człowieka, jednak już po
chwili wzięła w rękę butelkę z szampanem, dolewając sobie nieco do kieliszka. –
Chcesz jeszcze? – zapytała. Szczerze wątpiłam w to, że była czysta, ale dopóki
nikt nie zmuszał mnie do próbowania narkotyków, starałam się nie reagować
impulsywnie. Zresztą, sama wiedziała, na co się pisze, jeżeli cokolwiek spróbowała.
- Odrobinkę. – delikatnie przytrzymując butelkę, dolała mi
bladoróżowego płynu do kieliszka. Bąbelki przyjemnie rozlały mi się na języku,
przypominając smak dziecięcej oranżady. Mmmmm. Lubiłam ten smak.
--------------------------------------------
Wkrótce większość z Was wraca do szkół, tak więc w ramach pocieszenia na koniec wakacji pozwoliłam sobie opublikować kolejny rozdział.
Dodałam również zakładkę z listą utworów, które pomagały mi jak do tej pory pisać - będę ją aktualizowała, tak więc na pewno pojawi się ich znacznie więcej.
Uprzedzając pytania: Jared nie zaginął, pojawi się... niedługo.
Dziękuję Wam za każdą opinię, choć te parę słów, nawet nie wiecie, jak bardzo motywują mnie do działania :)
S.
--------------------------------------------
Wkrótce większość z Was wraca do szkół, tak więc w ramach pocieszenia na koniec wakacji pozwoliłam sobie opublikować kolejny rozdział.
Dodałam również zakładkę z listą utworów, które pomagały mi jak do tej pory pisać - będę ją aktualizowała, tak więc na pewno pojawi się ich znacznie więcej.
Uprzedzając pytania: Jared nie zaginął, pojawi się... niedługo.
Dziękuję Wam za każdą opinię, choć te parę słów, nawet nie wiecie, jak bardzo motywują mnie do działania :)
S.
No cóż, podoba mi się :) miło, że dodajesz coś na końcówkę wakacji, przydał mi się taki relaks, bo jeszcze dosłownie kilkanaście godzin wolności :(
OdpowiedzUsuńAww, Nia ma nagrodę! :'3 jestem z jej dumna, serio XDD
Jej relacja z Olgą jest świetna - widać, że naprawdę się przyjaźnią i im na sobie zależy, aż zazdroszczę.
Mam nadzieję, że akcja będzie się jakoś rozkręcać, no i czekam na nowy rozdział, weny! <3
Dziękuję :D
UsuńKto ma wakacje, ten ma wakacje - ja jeszcze korzystam z uroków wolności ;)
Oj, akcja się rozkręci, musiałam delikatnie zwolnić, żeby móc się rozpędzić :)
Pozdrawiam,
S.
c:
OdpowiedzUsuńMiło mi widzieć ten uśmiech :)
UsuńMogę czasem liczyć również na parę słów? ;)
S.
Oczywiście! :D
UsuńBardzo fajny rozdział, taki lekki i przyjemny (:
OdpowiedzUsuńJak zawsze liczę na wiecej i życzę weny.
Wybacz, że się nie rozpiszę, ale co moge wiecej dodac, nie ma się nawet do czego przyczepić :)
Pozdrawiam, C.
Dziękuję :3
UsuńTo miłe, widzieć, że jeszcze ktoś o mnie pamięta :)
S.